Pasztet przygotowuję nie częściej niż co 3-4 miesiące. Jest z nim trochę
pracy, więc robię zazwyczaj dwie blachy (lub 4 małe – wąskie) i połowę zjadamy,
a połowę dzielę na mniejsze porcje i zamrażam. Smak wart jest jednak poświęcenia – gdy już raz człowiek upiecze taki pasztet, nagle przestają mu
smakować sklepowe, nawet te z najwyższej półki.
Pasztet przygotowuję nie częściej niż co 3-4 miesiące. Jest z nim trochę
pracy, więc robię zazwyczaj dwie blachy (lub 4 małe – wąskie) i połowę zjadamy,
a połowę dzielę na mniejsze porcje i zamrażam. Smak wart jest jednak poświęcenia – gdy już raz człowiek upiecze taki pasztet, nagle przestają mu
smakować sklepowe, nawet te z najwyższej półki.
Nie lubię wątróbki, ale przyznam, że pasztet bez niej smakuje znacznie gorzej. Dlatego warto ją dodać. I podczas gdy mięso i warzywa gotujemy, wątróbka będzie lepsza przysmażona.
Składniki na pasztet domowy
(podaję przybliżoną ilość ponieważ nigdy nie trzymam się przepisu i daję takie proporcje, jakie akurat mam “pod ręką”)
1,5 kg wieprzowiny (łopatka, szynka itp.)
1 kg wołowiny
0,5 kg mięsa z kurczaka
20 dkg wątróbki
0,5 kg boczku
75 dkg pieczarek
0,5 kg mięsa z kurczaka
20 dkg wątróbki
0,5 kg boczku
75 dkg pieczarek
4-5 marchewek
4 cebule
4 liście laurowe
4-5 jajek
4 liście laurowe
4-5 jajek
3-4 łyżeczki majeranku
łyżeczka gałki muszkatołowej
łyżeczka gałki muszkatołowej
sól i pieprz (w pieczeniu pasztet łagodnieje, więc dobrze jest by przed
upieczeniem był wyrazisty w smaku)
Mięso z warzywami (marchewkę wykorzystuję do pasztetu) gotuję zazwyczaj
dzień przed przygotowaniem pasztetu. Powstaje cała masa podkładu do zupy, a
jeśli gotujecie także golonkę, to pod zimne nóżki.
Cebulę i wątróbkę podsmażam. Pieczarki także podsmażam i doprawiam solą i
pieprzem.
Wystudzone mięso, marchewkę, wątróbkę z cebulą oraz pieczarki należy zmielić minimum dwa razy.
Dodaję jajka, przyprawy, odrobinę bułki tartej gdyby masa była zbyt rzadka lub odrobinę wywaru z ugotowanego mięsa, jeśli masa wydaje się zbyt sucha. Jeśli lubicie przyprawy w stylu vegeta także na pewno dodadzą smaku. Ja ich nie stosuję.
Całość wykładam na wysmarowaną smalcem blachę lub folię do
pieczenia (po wystudzeniu pasztet można przewrócić spodem do góry i zdjąć
folię). Na wierzch można położyć kilka pasków słoniny (ładnie się przypieka) lub
posypać cienko bułką tartą.
Pieczemy 1,5-2 godziny w nagrzanym na ok. 180-190 stopni piekarniku. Oczywiście wszystko zależy od indywidualnych cech piekarnika. Zazwyczaj widać, że wierzch się zarumienia a to oznacza, że pasztet jest w sam raz.
Wykorzystałem, zrobiłem, pychotka, polecam! :)
OdpowiedzUsuń