19 grudnia

Wesoły Ryjek platformą porozumienia rodziców i dzieci ;)

Trzecia część przygód Wesołego Ryjka nakładem wydawnictwa Media Rodzina ujrzała już światło dzienne. Jak i poprzednie tytuły, tak i ten zimowy pochłonęłam "za jednym zamachem". A Ryjka poznałam już w 2010, kiedy to – jako wiecznie niewyspana mama – przeklinałam pełne radosnego świergotania poranki mojego dwulatka. Większość rodziców zna ten problem. Dwu-, trzy-, czteroletni domowy budzik nastawiony na zabawę w niedzielę o 6tej rano. Zabawne, śmieszne, rozbrajające? Tak, ale dopiero we wspomnieniach. 


Bo tego dnia – w tę konkretną niedzielę, chowamy się głęboko pod kołdrę (mając nadzieję, że maluch nas nie zauważy?) i oddalibyśmy przysłowiowe królestwo za jeszcze chociaż kwadrans błogiej ciszy. W takich chwilach nie ma czasu ani ochoty na rozmyślanie czemu malec już nie śpi i co się dzieje w jego, wyspanej już, głowie. Ja wreszcie to wiem. Tę bezcenną wiedzę zyskałam podczas lektury przygód niesfornego, ale uroczego Wesołego Ryjka.

Przy pierwszym opowiadaniu uśmiałam się szczerze. Przy drugim dotarło do mnie o ile piękniejsze mogłoby być życie gdybyśmy my – dorośli tak go nie komplikowali. Przy trzeciej opowieści byłam już w Wesołym Ryjku zakochana po uszy. A opowiadań jest dziesięć… Każde z nich zakończone krótkimi wnioskami i przemyśleniami kogoś, kto dopiero poznaje świat i dziwi się oraz zachwyca najprostszymi jego elementami. 

"Wesoły Ryjek" to lektura dla dzieci i rodziców. Maluchy śledzą przygody bohatera z wypiekami na twarzy, a dorośli uczą się od niego świeżego spojrzenia na prozaiczne, niezauważalne na co dzień sprawy. 


Radość życia, ciekawość świata, prostota i logika w rozumowaniu, spontaniczność w wyrażaniu uczuć – tak scharakteryzowałabym Ryjka. A Autorowi szczerze zazdroszczę umiejętności patrzenia na świat oczami dziecka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Barwy i odcienie codzienności , Blogger